Uważny obserwator rzeczywistości poznaje prawa Natury. Rozsądny obserwator przekłada je na prawa rządzące jego życiem. Jednak dopiero pokorny obserwator zauważa, że oprócz tego co już poznał, co zaobserwował istnieje jeszcze inna rzeczywistość, która “jest”, a której nie zna. Bynajmniej nie musi być to rzeczywistość “metafizyczna”. Jest jak najbardziej realna a jednak NIEZNANA. Uważny, rozsądny i pokorny wobec swoich ograniczeń obserwator chyli przed tym nieznanym czoła.
W ten sposób rzetelna, krytyczna ocena rzeczywistości wzbogaca się o świadomość nieznanego. Co ciekawe, a pokazuje to życie: im większa wiedza o tym co “wiemy” tym większa świadomość niewiedzy. Mówią o tym mądrzy, doświadczeni uczeni. Podkreślają, że znalezienie odpowiedzi na jedną zagadkę, powoduje pojawienie się licznych kolejnych niewiadomych. Jedno odkrycie daje początek nowym zagadkom. Im więcej się uczę tym boleśniej odczuwam ile jeszcze nie wiem. Bardzo często jednak zapominamy o istnieniu NIEZNANEGO i jakże często obserwujemy to w medycynie. Proces szkolenia, kształtowania lekarzy czy i innych terapeutów skupia się na tym by przekazać im świadomość tego co wiemy. Nie kładzie się zazwyczaj zbytniego nacisku by wzbudzać świadomość ogromu tego, czego nie wiemy.
Terapeuta ma zaprezentować przed pacjentem swoją wiedzę, pewność siebie i na tym ma zbudować zaufanie do siebie i medycyny, potrzebne w procesie leczenia. Z kolei pacjentowi przedstawia się medycynę jako naukę gdzie osiągamy nieustające sukcesy i “już”, ” prawie” wszystko wiemy.
Tak zadane sposoby postrzegania i relacje powodują, że lekarz – terapeuta staje przed pacjentem jak wiedzący przed laikiem.
Wśród wielu konsekwencji takich relacji są i te, że medycyna jawi się w oczach laika jako wszechmogąca, radząca sobie ze wszystkimi problemami, że na lekarza, czy system opieki zdrowotnej spada odpowiedzialność za przywrócenie i podtrzymanie zdrowia zdejmując ją jednocześnie z pacjenta.
Jednakże, RZECZYWISTOŚĆ pokazuje pacjentowi, że słowa pewnego siebie terapeuty nie zawsze sprawdzają się. Że lekarze stawiają różne, często skrajnie różne diagnozy. Jakże często okazuje się, że medycyna jest “skuteczna” w ostrej fazie choroby dając chwilową ulgę nie potrafiąc sobie często dać rady w chorobach przewlekłych. Rodzi to rozczarowania wobec rozbudzonych nadziei pacjenta i braku jego poczucia odpowiedzialności za własne zdrowie. Ta frustracja jest powszechnym zjawiskiem, udziela się często nam lub członkom naszych rodzin. Wystarczy się rozejrzeć. Wydaje się, że pierwszym krokiem do zmiany sytuacji jest przewartościowanie w obrębie świadomości zarówno leczącego jak i leczonego. Warto jasno i dobitnie powiedzieć, że wiemy dużo ale nie wiemy wszystkiego i jako terapeuci nie możemy wszystkiego obiecywać. Jako pacjenci natomiast musimy przede wszystkim przejąć odpowiedzialność za podtrzymanie zdrowia a w razie choroby przyjąć współodpowiedzialność za postępy procesu leczenia.
Takie przewartościowanie powoduje zmianę w relacji “wiedzący – ignorant” na “partner – partner” w rozwiązaniu problemu. Obie strony, tak terapeuta jak i pacjent, korzystając ze swej wiedzy i doświadczenia WSPÓŁPRACUJĄ w procesie rozwiązania problemu jakim jest choroba. Wbrew pozorom leczenie rozumiane jako współpraca dwóch podmiotów wcale nie jest standardem w otaczającym nas systemie opieki zdrowotnej.
Fundacja “PRO HOMINI” – została powołana by właśnie taka partnerska relacja pomiędzy leczącym i leczonym stała się powszechnie uznaną normą. Uważamy, że tak rozumiana relacja leczący – leczony gdzie terapeuta posiada wiedzę i doświadczenie a jednocześnie jest świadomym swej niewiedzy obserwatorem rzeczywistości a pacjent z podobną świadomością ograniczeń pozostaje odpowiedzialnym za szanowanie swego zdrowia, jest relacją rzetelną i uczciwą.
Na takiej relacji Fundacja chce budować system opieki nad osobami cierpiącymi. W tym duchu pragniemy kształtować zarówno postawy terapeutów jak i pacjentów. W takiej atmosferze będą funkcjonować ośrodki lecznicze i szkoleniowe prowadzone lub wspomagane przez Fundację.
Mówi się, że w życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki oraz bóle krzyża! (Tutaj “bóle krzyża” swobodnie można rozumieć jako synonim “zaburzeń czynności narządu ruchu i ich skutków”). Powiedzenie to oznacza istnienie czynnika sprawczego, który wymyka się procedurom badawczym, diagnostycznym oraz leczniczym stosowanym w medycynie. Ta swoista niesprawność nie dotyczy jednak li tylko bólów krzyża. Może się bowiem okazać, a wskazują na to obserwacje i doświadczenia praktyczne, że zaburzenia czynności narządu ruchu, w tym rzeczywiście przede wszystkim kręgosłupa, to najczęstsze przyczyny tzw. chorób cywilizacyjnych. Możemy podzielić je na dwie grupy: te o podłożu organicznym oraz druga grupa – o podłożu czynnościowym. Zdecydowana większość całego potencjału medycyny skoncentrowana jest na leczeniu chorób organicznych. Natomiast choroby o podłożu czynnościowym, pomimo, że posiadają cechy całkowitej odwracalności, są praktycznie nieleczalne! Ich indywidualny rytm pojawiania się w ciągu całego życia każdego z nas, praktycznie nie zależy od wdrażania rutynowych procedur medycznych. Pewne osiągnięcia w ich leczeniu odnotowano na kontach różnych systemów medycyny manualnej. Wszakże i tutaj wyniki nie są satysfakcjonujące. Problem z tym związany wyraża się ogromnymi kosztami społecznymi, w tym także przyznawaniem nieuzasadnionych obiektywnie rent. Problem ten to także osobiste tragedie, związane z przymusem życia w zdrowotnym dyskomforcie, w przyjmującej różnorakie postacie niesprawności itd. (Patrz referat: Miejsce modelu holistycznego terapii manualnej w medycynie). A przecież, w zakresie tychże objawów chorobowych, każdy człowiek jest zdolny samodzielnie, i w zasadzie tylko samodzielnie, realizować odpowiednią profilaktykę by zachować zdrowie i pełną, satysfakcjonującą oraz wszechstronną sprawność. Każdy chory musi świadomie, osobiście i aktywnie uczestniczyć także w procesie leczenia.
Ponadto, jak dotąd nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: na ile zaburzenia czynności narządu ruchu leżą u źródeł chorób organicznych?! A jeśli przypisuje im się stres jako jedno ze źródeł ich powstawania (np. choroby serca, wrzodowe, reumatyczne, nowotworowe, naczyniowe i in.), to wówczas nie można zapomnieć o psychogennych dusfunkcjach narządu ruchu. On bowiem okazuje się trnsmiterem reakcji stresowych na całą fizyczność człowieka. Tak więc, by móc skutecznie przeciwstawiać się pladze dzisiejszych czasów, niezbędna jest świadomość problemu zarówno w szerokich kręgach społecznych jak i w specjalistycznych kręgach medycznych. Świadomość zarówno szeroko rozumianej patogenezy problemu jak i narzędzi potrzebnych nie tylko do leczenia jego skutków ale przede wszystkim do skutecznej, indywidualnie specyficznej profilaktyki.
Terapia manualna w modelu holistycznym, jako system zajmujący się zaburzeniami czynności narządu ruchu oraz idee Instytutu Biodynamiki Nieliniowej mąoą być wstępną propozycją skutecznych narzędzi o których mówiliśmy powyżej.
Fundacja Na Rzecz Profilaktyki i Leczenia Chorób Cywilizacyjnych – “PRO HOMINI” powołana została dla celów teoretycznego i praktycznego rozwoju wiedzy o patogenezie, profilaktyce oraz leczeniu chorób cywilizacyjnych. Mamy nadzieję na skupianie się wokół niej ludzi, ośrodków naukowych, leczniczych o podobnym sposobie postrzegania problemu. Mamy nadzieję na skupianie się wokół niej także samych pacjentów, którzy dostrzegli nadzieję na trwałe uodpornienie się na problemy, o których tutaj mówimy.
Nie ukrywamy, że mamy także nadzieję na włączenie się finansowe, wspierające wszelkie działania, w tym badania naukowe, zmierzające do zmniejszenia skutków przeciążeń cywilizacyjnych.
Konto Fundacji: 79 1050 1533 1000 0022 6780 0593
Zobacz także: Statut fundacji